4# Kurczy, kurczy się czas
Zorganizowałam sobie czas rano tak, żeby nie być w domu. Złożyłam wizytę mojej pra-ciotce. Ma podobne problemy do mojej mamy, więc świetnie się dogadują, a ja przy okazji nasłuchałam się zbyt wielu niepotrzebnych rzeczy.
Dostaliśmy żywność z Opieki Społecznej w tym moje ulubione ciasta i chrupki, więc ok. 12:00 zjadłam ich dość sporo, jednak nie na tyle dużo żebym czuła się pełna. Nie wymiotowałam. To wielki krok.
Oglądam i czytam o ludziach, których los naprawdę ciężko doświadczył. Dzięki takim historią uczę się pokory, doceniam to co mam i mniej przejmuję się wyglądem. Moje problemy nie równają się z ich problemami.
Zaczęłam myśleć o sobie inaczej. Przecież ja to nie tylko waga, wygląd. Ważniejsze jest to co mam w środku, bo zobacz wygląd się zmienia cały czas. A nasza osobowość prawie w ogóle się nie zmienia. Chyba, że w życiu spotka nas traumatyczne przeżycie, które potrafi zmienić ludzi.
Gdy zaczynają dręczyć mnie wyrzuty sumienia, gdy czuje obrzydzenie do samej siebie myślę wtedy o innych ludziach. Myślę o tym jaka jestem naprawdę. Jaka mogę być. Przecież nasze życie nie może kręcić się tylko wokół jedzenia. Są inne ważniejsze sprawy. Gdy nachodzą mnie złe myśli, myślę o tym co mam. O tym, że jestem zdrowa. Że mogę być kim chcę. To jest w życiu naprawdę ważne. A nie jakaś waga... Nie jakiś wygląd... To nie może być wyznacznikiem naszego bycia lub nie bycia.
Odbyłam wieczorem porządny trening. Nie jest łatwo, ale mam potem satysfakcje z tego, że nie zwymiotowałam pokarmu lecz spaliłam w zdrowy sposób kalorie.
Wierzę w to, że będzie dobrze. Że jakoś udźwignę to co mnie teraz spotkało. Poradziłam sobie z jedną chorobą, więc czemu nie miałabym zlikwidować drugiej? Wszystko wymaga czasu. I tylko od nas zależy jak go w danym momencie wykorzystamy.
Komentarze
Prześlij komentarz