Jedzenie od zawsze było odzwierciedleniem moich emocji
















W dzieciństwie byłam niejadkiem i rzadko sięgałam po słodycze. Nie miałam czasu na jedzenie, gdyż byłam zajęta zabawą. W podstawówce więcej jadłam i również przytyłam. Zajadałam się tanimi batonami, wafelkami - wszystkim tym co dobre, aczkolwiek sztuczne i niekorzystne dla zdrowia. W gimnazjum z powodu licznych sytuacji stresowych znowu jadłam niewiele, co zmieniło się w ostatniej klasie. Wtedy to rozkoszowałam swoje podniebienie słodkimi bułkami na bazie ciasta francuskiego, najlepiej z polewą lukrową i z jakimś dobrym nadzieniem. W liceum zachorowałam na anoreksję i z utęsknieniem mieszanym z obrzydzeniem patrzyłam na ciasta, które piekła moja mama. Nie mogłam patrzeć jak inni jedzą tak pyszne rzeczy, a Ana mi na to nie pozwala. Dlatego proszę mi się nie dziwić, że jak już wygrałam z chorobą to po kryjomu zajadałam się lodami, ciasteczkami (najlepiej kruchymi), batonami, pączkami i wszystkim tym co niezdrowe, kaloryczne i tuczące. Wróciłam do nawyków z czasów szkoły podstawowej. Myślałam tylko o jedzeniu, nie mogłam sobie go odmówić. Czas, w którym odmawiałam sobie wszystkich tych pyszności odbił się na mojej psychice i niestety na wadzę. Obecnie staram się unikać wysokokalorycznego jedzenia z obawy przed tym, że znowu wpadnę w bulimiczne koło, z którego bardzo trudno jest wyjść. Musisz wiedzieć, że zaraz po anoreksji wpadłam w bulimie i przyjmowałam naprawdę zbyt dużo kalorii i nie wiedziałam co z nimi zrobić, dlatego najłatwiejszym sposobem było zwymiotować to, co zjadłam. Teraz jestem bardzo uważna, patrzę na to co jem, liczę kalorię, gdyż nie chciałabym wrócić do wymiotowania. Jedzenie od zawsze było odzwierciedleniem moich emocji, mojego stanu psychicznego. Jest ono ważne w moim życiu, był czas, że było najważniejsze, ale każdego dnia muszę walczyć z pokusami. Pomimo tego nie chcę katować się dietami i od czasu do czasu pozwalam sobie na małe co nieco. I tu zmierzam już do zakończenia mojej wypowiedzi i jednocześnie do udzielenia odpowiedzi na zadanie konkursowe. Moją silną na co dzień wolę jest w stanie złamać domowe ciasto, pieczone z sercem przez bliską mi osobę. Zjadam je ze smakiem i nie odmawiam. Zawsze jem chociaż jeden kawałek, gdyż chcę okazać w ten sposób szacunek osobie, która to zrobiła. Osobie, która towarzyszyła mi przez cały ten czas, w którym cierpiałam na zaburzenia odżywiania i dla której świadomość, że jem normalnie to ciasto (bez wymiotowania, bez wyrzutów sumienia), o którym tak marzyłam daje satysfakcję i spokój, którego od tak dłuższego czasu z mojej winy nie mogła zaznać.

Komentarze

Popularne posty